MASZOPERIA



  
 
Ludwik Lubieński

"Pałac Umarłych"
premiera 2003 r.
 
 
autor i wykonawca: Ludwik Lubieński
seans prowadzi: Anna M. Miller


"Pałac Umarłych"... jest odmienną od dotychczasowych realizacją teatru Ludwika Lubieńskiego. To jakaś buda jarmarczna, w której smutne lecz nie pozbawione okrucieństwa żałosne manekiny odgrywają swoje tragikomiczne przedstawienia. Widowisko (realizowane w nietypowych przestrzeniach) oparte jest o technikę teatru lalek. Lalek - kukieł wielkości człowieka, a właściwie manekinów tworzonych i animowanych przez wykonawcę w trakcie przedstawienia, będącego kolażem sekwencji i obrazów. Spektakl ten - w swej formie - to przede wszystkim reminiscencje z wieloletniej działalności autora (teatr, malarstwo, poezja), ale również nawiązanie - poprzez własne doświadczenia i poszukiwania - do literatury i dramatu (B. Schulz, M. Maeterlinck). Pałac Umarłych, u kresu naszej ludzkiej wędrówki, to rzecz o nadziei narodzin człowieka dla życia i śmierci, dla siebie i drugiego człowieka, dla sztuki, dla teatru. To rzecz o nadziei narodzin z samotności wśród siebie i ludzi; samotności, którą tak bezwzględnie demaskują tu tworzone figury-demony, pozostające do końca obojętne na nasze próby porozumienia, nawet za cenę kolejnej zagłady. Świat to historia życia i śmierci. Pałac Umarłych ma swoje miejsce w tej historii. Wykonawca tego spektaklu "gra" tylko swoją Obecność. Obecność, która pozostając jedynie rolą... manekina, jest także, a może przede wszystkim nadzieją. Nadzieją wspólności teatru i życia, wspólności aktora i widza. Specyfiką tej realizacji jest materia teatralna złożona wyłącznie z przedmiotów "nieteatralnych" będących w zasięgu ręki twórcy, stanowiących - ze względów ideowych i formalnych - głównie pozostałość po zespołowych, aktorskich przedstawieniach jego teatru. To istotny warunek procesu tworzenia Pałacu Umarłych.

Nie jest to konwencjonalny spektakl, a raczej próba teatru, ciągłe przymierzanie się do jego stworzenia. Zostajemy zaproszeni do swoistego laboratorium na świadków rekonstruowania rzeczywistości po jakimś kataklizmie. Możemy wraz z autorem "wędrować" po scenie jak po cmentarzysku, szukając znaków życia; próbując choć na chwilę wskrzesić je we własnej wyobraźni. To sen. Widzimy powstające groteskowe, czasem melancholijne zjawy o zdeformowanych, nieokreślonych kształtach, które przemieszczane po scenie przez człowieka tworzą niepowtarzalną atmosferę, jakiejś żałosnej bajki o wielu naraz, pozornie dziwnych sensach. Sceny tego "cyrku" przemieniają się w wielopiętrową metaforę pokazującą w grze wyobrażeń sprawy człowieka i sprawy sztuki. Wszystko to oparte jest na wzajemnie sprzecznych, prostych na pierwszy rzut oka, banalnych wątkach. Niekończąca się seria przekształceń, przenikań, pokazuje metaforyczną siłę tych nieosobowych aktorów, których role - jak pisał B. Schulz - "będą krótkie, lapidarne, ich charaktery bez dalszych planów. Często też dla jednego gestu (...) podejmujemy się trudu powołania ich do życia. Twory te będą prowizoryczne, na jeden raz zrobione". Oryginalnie dobrana (tu: znaleziona) muzyka dopełnia klimatu tego spektaklu-zdarzenia. Forma i materia widowiska, sposób oraz warunki realizacji, ze szczególna siłą ujawniają - niezależnie od zawartych treści - stosunek jego twórcy do otaczającej go rzeczywistości życia i współczesnego teatru; postawę pełną ironii i współczucia, szyderstwa i... fascynacji. Specyfika teatru Lubieńskiego polegająca m.in. na prezentacji dzieł niejako "na surowo" i "w procesie" powoduje, że i Pałac Umarłych to jedynie wieczne oczekiwanie na właściwy spektakl, oczekiwanie, w którym być może objawia się...
pełnia teatru.
 


























zostać tak
poskładać
z ruin
świat
korowodem
dni
lat
odejść
drogą
życiem
z
budy
jarmarcznej
cyrku
istnienia...
żałosny
klaun
manekin
w
pałacu
umiera...
siedzę
na
łóżku
śpiącej
po
krótkim
życiu
łódż
porywa
w
wieczność
tam
dzieciństwo
starość
wszystko
jedno
jej
puste
ciało
unosi
po
wspomnienie
odbitego
w
mroku
blasku
czarny
poeta
różą
zaprasza
tańczą
po
brzegi
snu
rumak
na
kółkach
gotowy
porwać
księżniczkę
na
łąki...
z
pałacu
zapomnienia
wracam
do
wnętrza...
skąd
dokąd
gdzie
stół
czeka

milczeniem
poznaj
ojca
poetę
cierpienia
matkę
życia
mego
córka
w
chórze
aniołów
za
oknem
pieśni
u
progu
cierpienia
...
nie
słysząc
śpiewa

niepokój
gwałtowny...
zwiastuje
wyroki
jednakie
każdemu...

nie
ma
nikogo
tylko
sumienie
boli...
trzeba
żyć
było
inaczej
w
kościele
jasności
klatce
przeznaczenia
nie
ma
spokoju
bezruch
modli
się
płacze
czekam
na
karę
wyzwolenie
widzę
krążą
czarne
ptaki
miłości
śmierci...
czas
idzie
korowód
dziwny...

wiedzie
z
królestwa
cierpienia
milcząc
wiruje
nad
niebem
ziemi
wolność
szalona
konieczność
karnawał
przemienia
taniec
obłędu
kołuje
porzuca
otchłań
praświata
dalej
już
nic
 
ostatnia walka ...
nie do wygrania
chłonie wszystko
cały świat
budę cyrk
żałosne manekiny
grają
swoją obecność

to tylko...

          narodziny
                    wędrownego
                              komedianta
 
Całkiem nowe doznania...
"Poskładane bez pośpiechu "części niczego" zaczynają nagle przepełniać pałac fascynującym nieodgadnionym bytem pochodzącym jakby z ukrytej, nieco groteskowej, drugiej strony lustra. (...) Stoimy na pograniczu wyraźnie dostrzegalnych, skontrastowanych światów. Świata realnego i świata pełnego fantazji, świata przeszłości i teraźniejszości, świata tętniącego żywotnością w drastycznej konfrontacji z pełnym pustki, ciszy i obojętności na próby porozumienia, światem materii nieożywionej. (...) Czy taki właśnie niemy obraz, z definicji będący zaprzeczeniem estetyki, może stanowić prawdziwie interesujące widza teatralne widowisko? Szczególnie dzisiaj, w czasach gdy do rangi bóstwa urastają młodość i uroda, a oznaki przemijania są sprytnie maskowane, bądź skrywane niczym rzecz wstydliwa? Czy warto w ogóle zawracać sobie jeszcze tym głowę. (...) Przedstawienie wywołuje w widzu najgłębsze emocje, najpełniejszy sposób przeżywania teatru. Można zaryzykować stwierdzenie, iż spektakl nie został stworzony, by "podobać się" w rozumieniu prostych kategorii estetycznych. To nie jest właściwa kategoria jego oceny i odbioru. "Pałac Umarłych" należy po prostu przeżyć w sposób autentyczny, odkrywając tym samym w sobie i w otaczającym świecie, całkiem nowe doznania...
 
Michał Kowalczyk o "Pałacu Umarłych"
 
... a tak było w piwnicy teatralnej na ul. Pomorskiej w Gdyni:
 
 
Warunki organizacji:
Spektakl "Pałac Umarłych" przeznaczony jest do realizacji w pomieszczeniu zamkniętym, całkowicie wyciemnionym, posiadającym bardzo ciemne, a najlepiej czarne ściany lub okotarowanie sprawiające odpowiednie wrażenie. Akcja rozgrywa się na przestrzeni ok. 40m2 [ok. 5m x 8m], wysokość ok. 3.5m. Scena - posiadająca płaskie twarde podłoże (figury na kółkach), najlepiej ciemne (parkiet wykluczony!) - na poziomie widowni. Widownia w zależności od wielkości powinna być ustawiona amfiteatralnie (od poziomu sceny) i bezpośrednio (2 - 3m) przed sceną. Najlepsza pora realizacji to bardzo późny wieczór. Korzystne jest prezentowanie tego spektaklu-akcji w nietypowym dla teatru pomieszczeniu wzmagającym nastrój jakiegoś podziemia, starych zabudowań lub tp. Oczywiście muszą być zapewnione niezbędne warunki realizacji m.in. utwardzone i gładkie podłoże oraz miejsce gry na poziomie pierwszego rzędu widowni.

Czas trwania spektaklu: ok. 90 minut
Czas montażu (w zależności od warunków): ok. 4-5 godzin
Czas demontażu: ok. 3 godzin
Zapotrzebowanie mocy: 2,5 kW.
 
 
smutne zwierzęta
linoskoczki
karły
nocą
opuszczają
swoje miasta
 
powrót na początek strony